Wyruszam z Puerto Montt wczesnym popołudniem, tu zaczyna się słynna chilijska 7, droga południowa. Przede mną trzy przeprawy promowe, najważniejsza o drugiej w nocy, z przesiadką na trzeci prom do portu Caleto Gonzalo w samym centrum parku Pumalin. Do portu dobijamy o świcie, światło powoli zaczyna przebijać się pomiędzy wzgórzami porośniętymi drzewami. Jadę wyboistą drogą przez istną gęstwinę, z każdej strony wyrasta ściana zieleni, niekiedy pnąc się wysoko na okoliczne góry, nieraz pomiędzy ich wierzchołki wbija się jęzor lodowca. Park Pumalin do niedawna był prywatnym rezerwatem stworzonym przez Douglasa Tompkinsa, założyciela The North Face. W 2018 roku przekazany Chilijczykom.

Docieram do Chaiten, skąd ruszam do kolejnej drogowej przystani miasta Coyhaigue. Dużo filmuję, niestety mój dorn z całym dobytkiem filmowo-fotograficznym wlatuje w drzewo na jednym ze wzgórz, nie jestem wstanie do niego się dostać. Podłamuje mnie to, gdyż na dronie opieram film o drodze Zielonej Bestii przez Amerykę Południową. Droga na pocieszenie zabiera mnie spontanicznie do miasteczka, gdzie akurat odbywa się chilijskie rodeo. Maluch też chce się wykazać i uwydatnia swoje wdzięki. Zatrzymuję się na drodze by sfotografować okoliczne wzgórza pokryte lodowcem, gdy tańczę z aparatem na drodze obok zatrzymuje się samochód z którego wyskakuje dwóch facetów. Obskakują malucha, łapią się za głowy, z niedowierzaniem głośno komentują, robią zdjęcia jakby auto było jakimś bóstwem. Podchodzi do mnie Franciso, tłumacząc, że jego brat ma taki samochód w Coyhaigue i koniecznie muszę ich odwiedzić, gdy dotrę do miasta, Cladio, mówiący dobrze po angielsku potwierdza. Nie dowierzam. Maluch? Tutaj, w odległem południowym Chile? Francisco i jego brat David odbierają mnie z centrum Coyhaigue i prowadzą na obrzeża miasta do domu Francisco, gdzie faktycznie stoi przykryty płachtą czerwony maluch. Dawid właściciel samochodu odsłania maszynę i ustawia do zdjęcia. Przecieram oczy ze zdumienia, niedowierzając na co patrzę. Prawdziwy fiat 126 w Coyhaigue. Cóż za przypadek, co za spotkanie. Samochód jest do remontu, silnik jest już w naprawie, David opowiada o planie remontu i jak maluch do niego trafił. Kupił go w Santiago, ponoć fiat sprzedał w Chile około setki Maluchów w Latach 80-tych. Obiecuję pomoc z częściami z Polski.

Podniesiony na duchu, ruszam do mojej ostatniej przystani na drodze, Puerto Rio Trnquilo i granicy z Argentyną

Do zobaczenia na Ruta 40